Bociany pojawiły się na Żoliborzu ...
Wpadliśmy na ten odpust wczoraj, przypadkiem. Późno było, ale nie mogliśmy sobie odmówić tej przyjemności.
Kulki na gumce, drewniane pajacyki, żyrafy,
składające się po naciśnięciu sekretnego przycisku w dnie podstawy,
korkowe pistolety, pukawki, drewniane kwiatki ...
Pamiętacie kapiszony, korkowce, kalichlorek , nieodłączny atrybut Wielkiej Nocy?
Bawiliśmy się jak dzieci ...
Bawiliśmy się jak dzieci ...
Z początku lekko zdegustowane dziecko też dało się wciągnąć w zabawę tymi "prymitywnymi" zabawkami.
Oczywiście, że kupiliśmy kilka z nich, więc sprzedawca też nam nie miał za złe, że mu zawracaliśmy tyle czasu ... głowę
Oczywiście, że kupiliśmy kilka z nich, więc sprzedawca też nam nie miał za złe, że mu zawracaliśmy tyle czasu ... głowę
Taaaa. Teraz czuć już wiosnę w powietrzu ... I Wielkanoc też ...
Ciasto warszawskie z marmoladą:
SKŁADNIKI:
* 40 dag mąki
* 25 dag margaryny
* 2 żółtka
* 1 cukier waniliowy
* 2 łyżki śmietany
WYKONANIE:
Siekać nożem, zarobić
ciasto i wynieść na zimno.
Rozwałkować cienko
złożyć w kopertę i znowu rozwałkować i tak z 4 razy.
Wykrawać ciastka i
posmarować białkiem z cukrem pudrem (lukier).
Po upieczeniu (aż
będą rumiane) przełożyć marmoladą.
Odpust - czaaad! (znaczy - odpust czadu!)
OdpowiedzUsuńKolorowy zawrót głowy :)
OdpowiedzUsuńA co to za ciasto? Jakaś lokalna tradycja wielkanocna?
OdpowiedzUsuńOdpust jeszcze będzie przez dwa dni :D
OdpowiedzUsuńA ciasto ... nie wiem, ale mam zamiar wznieść się na wyżyny swoje kulinarne i je upichcić :)
Coś mi się kojarzy, że kiedyś, w przedszkolu, coś takiego robiliśmy, ale że to było w innym stuleciu,to nie dam sobie głowy uciąć :D
Ciasto zjem każde, natomiast do sklepów z zabawkami wchodzę regularnie - mimo starczego wieku pewne nawyki się u mnie nie zmieniły :)
OdpowiedzUsuńJa zauważyłem, że kiedyś dziecko ze mną chętnie wchodziło do takich sklepów, a potem coś jej minęło :?
OdpowiedzUsuńA samemu, to jakoś głupio ... czasami :)
Czemu teraz nie ma w sklepach z zabawkami takich pięknych czerwonych strażackich wozów ze srebrnymi drabinami? Albo plastikowych zołnierzyków (ale tych polskich, kolorowych)?
OdpowiedzUsuńMy z zabawkami mamy świetny pretekst, szukamy fantów do keszy ;) Fajnie, że znów pojawiają się drewniane. A bocianków najwięcej w życiu pod każdą postacią (w tym i naturalną) naoglądałam się w Alzacji. :)
OdpowiedzUsuńCudne te zabawki drewniane! Ja tam się nie wstydzę wchodzić do sklepów z zabawkami. Sprzedawcy pewnie myślą, że oglądam coś dla jakiegoś dziecka, a nie, że baba sama z przyzwyczajenia z dzieciństwa lubi buszować po sklepie z zabawkami. :)
OdpowiedzUsuńRzutem na taśmę,bo dziś likwidowali bazarek, kupiliśmy jeszcze karuzelę z pozytywką :D
OdpowiedzUsuńŻołnierzyki to ołowiane były kiedyś ...
W sumie nie wiem, ale może w sklepach z modelami do sklejania można kupić jakieś figurki?
Niemniej, jakby ktoś dziś zaczął z tych starych form odlewać takie plastikowe, to ja bym reflektował.
Nie wiem czemu,ale za moich czasów, to zabawki były i prostsze i tańsze i ... milsze :)
Chociaż, nie powiem, wciąż dziecku kupuje przytulanki.
Już się w łóżku nie mieszczą.
Tak gwoli ścisłości to dziecko miało dziś pierwszą rozmowę kwalifikacyjną w sprawie pracy :D