piątek, 7 października 2011

60-lecie WFM cz. III

Impreza, mz, była udana. Ludzi się zeszło, były pieski kiwające główkami ...
(blikowały za szybą, więc nie pokażę ;))



Jeden z samochodów chyba najbardziej zapadł w pamięci ...


Ech, poczułem się ... kilkadziesiąt lat młodszy ;)


(Te dwa mi kompletnie nie wyszły, no ale ładne były, więc żal było wyrzucać ;)).

Wspomnienia, wspomnienia, wspomnienia ...


Koniec ...

Pozdrawiam

6 komentarzy:

  1. wot, eto Taunus. no ja dumał, szto Wałga.

    OdpowiedzUsuń
  2. WOT, czyli Otwock ;)

    Ano Taunus i to biały, dla zmyłki :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ostatnio znalazłam podobny kask motocyklowy, oryginalny i teraz sobie pluję w brodę, że go nie zabrałam...

    OdpowiedzUsuń
  4. Wołgi (podobnie jak Warszawy) lubię przede wszystkim te garbate, a i tak najbardziej auta z lat 70. - najlepszy okres dla samochodowej wyobraźni (zwłaszcza europejskiej - włoskiej i francuskiej), już nie tak kosmicznej, jak w latach 50. w Stanach.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pierwsze zdjęcie misię. Szkoda że takie landary to teraz tylko w muziejach.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja mam jakoś mało szczęścia, pewnie dlatego, że najczęściej prowadzę, jak je widzę, ale sporo samochodów z żółtymi tablicami porusza się po Łomiankach.

    W zasadzie powinienem się kiedyś nastawić na takie "polowanie" i poszukać je bardziej intensywnie.

    Tak więc, nie tylko w muzeach :D

    OdpowiedzUsuń