środa, 26 stycznia 2011

Dookoła mostów ... cz. I

Wisła zaczęła wylewać. Może nie jakoś straszliwie, ale znów mi się nie udało na ostrogi wejść.
A jak tak, to przemieściłem się dalej i zaparkowałem  zaraz za Poniatoszczakiem, przy Tavernie i poszedłem sprawdzić jak wygląda ta nowa ścieżka na terenach zalewowych zbudowana.
Ciężko, po drodze nie było nie zerknąć na budowę stadionu. Rośnie ...
Ścieżka zaczyna się tak gdzieś koło mostu Średnicowego, ale  lepiej tam wieczorami nie chodzić.
W pomieszczeniach przyczółka mostowego jest ... sypialnia, a, w każdym razie, straszliwie stamtąd capi denaturatem, więc lepiej się z otwartym ogniem nie zbliżać ...
Niemniej ścieżka prezentuje się sympatycznie. 
Wije  wzdłuż brzegu, wyznaczona wikliną owiniętą na palikach wyznaczających jej krawędź. Tutaj Wisła wylewa często, więc, podobno, taka konstrukcja ma zapobiec zniszczeniom, jakie potrafi poczynić woda. No nic, pożiwiom, uwidzim ... Pomału doszedłem do Świętokrzyskiego ...
Niezłe błoto tu było. Omal butów nie zostawiłem, a potem strasznie ciężko podłaziło się pod górkę, na most. Nie wiem czemu nikt tu nie wpadł na pomysł zrobienia w skarpie choćby małych schodków ...
Chociaż, z drugiej strony ... Najpierw schodki, potem podjazd dla wózków, potem winda ... OK, lepiej, żeby się tu aż tak bardzo wszyscy nie szwendali. Źle nie jest ...

Obok mostu stoją dwa, spore, betonowe słupy, niespecjalnie  pasujące do otoczenia. Jakoś do tej pory umykały mojej uwadze - może to grafitti na tle szarości brzegu je uwidoczniło? Nie wiem. Pewnie pozostałość po Syrence ...
c.d.n.










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz