wtorek, 26 lipca 2011

Murami ... cz. 3

Ciekawych rzeczy się dowiaduję w czasie takich spacerów ...

Na przykład   ...


Warszawianka zwana Warszawianką 1831.

Nawet nie wiedziałem, że oryginał tego wiersza to La Varsovienné, a napisał ją:


(na polski przełożył go Karol Sienkiewicz, brat dziadka Henryka Sienkiewicza, zresztą ;), a muzykę skomponował Karol Kurpiński)

Il s'est levé, voici le jour sanglant ;     Oto dziś dzień krwi i chwały ...


Pierwszy raz wykonano ją w wolnej od Rosjan Warszawie, 5 kwietnia 1831 roku w Teatrze Narodowym, a po 1918 roku była jedną z propozycji hymnu Polski.

W 60 rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego nagrały ją:

Dzieci z Brodą

Ale, ale ... Chodźmy dalej ... :)


... bo już czekają nas kolejne tablice.


Miedzy innymi, znany już z opowiadań o innym, daleko stąd położonym mieście:


Kiedyś to wspominałem i kiedyś do tego wrócę, że Warszawa ma kilka wspólnych z Wenecją rzeczy ;)

Idziemy pośrodku, pomiędzy dwoma rzędami murów, ponieważ w odległości od 9 do 14 m od pierwszej linii murów wzniesiono między połową XV a początkiem XVI wieku drugą, niższą o około 4 m linię murów.


Odsłonięte mury służą ekspozycji wspomnień i uhonorowań dla różnych organizacji i osób.
Niektórych nie rozumiem ...


... ale o Konopnickiej potem, niektóre upamiętniają takie fakty, jak wpisanie warszawskiej Starówki, na listę Miast Światowego Dziedzictwa


Sekundkę przystanę przed tablicą ostrołęczanina z urodzenia, varsavianisty z wyboru:
Któż nie czytał Wspomnień niebieskiego mundurka?
Oprócz pisania wierszy, pisania o Ostrołęce, Pułtusku był Gomulicki badaczem historii Warszawy, był tłumaczem, ale był też jednym z nielicznych piewców wielkości Norwida.

Ale ja nie o nim, bo o nim wszyscy wiedzą (chyba? ;)), ja o jego synu. urodzonym już w Warszawie, w 1909 roku, a zmarłym niemal 100 lat później (w 2006) - Juliuszu Gomulickim, ostatnim z dynastii varsavianistów.

Juliusz był varsavianistą, historykiem literatury, edytorem, eseistą i najwybitniejszym w Polsce znawcą twórczości Cypriana Norwida.

W 1957 r. zakładał Towarzystwo Przyjaciół Książki, w ponurych czasach Gomułki udało mu się uratować kilka XVIII-wiecznych zabytków warszawskich, takich jak figura św. Jana Nepomucena na Senatorskiej, którą chciano usunąć. Pół żartem przekonał urzędników, że ten święty stojący przed gmachem poczty jest patronem tajemnicy korespondencji.

Ale ... znów zszedłem z murów :) Idziemy dalej ...

A może - jedziemy?


Ha, Kiliński. "Wędrujący" pomnik projektu Stanisława Jackowskiego.


A dlaczego wędrujący?
Bo w 1936 roku postawiono go na placu Krasińskich, mniej więcej tam, gdzie dziś jest pomnik Powstania Warszawskiego.
W 1942 roku, kiedy Alek Dawidowski, ten z [i]Kamieni na szaniec[/i], zdjął powieszoną na pomniku Mikołaja Kopernika przez faszystów tablice zasłaniająca polskie napisy, ci zemścili się, zdejmując poczciwego szewca z piedestału.


Na szczęście odnalazł się i, w 1945 już roku, wrócił na dawne miejsce. Dlaczego, w 14 lat później powędrował na Podwale? Kompletnie nie wiem :D

Za to wiem, dlaczego, na murze, powieszono tablicę z sentencją Konopnickiej.


Poetka w latach 1855 -1856 uczyła się z siostrą na pensji u sióstr sakramentek w Warszawie i tam zetknęła się z Elizą Pawłowską, późniejszą Orzeszkową, natomiast w miejscu tego kamienia stał dom, w którym mieszkała w latach 1879 - 1882. Domu nie ma, bo, po odsłonięciu murów, nie zdecydowano się na odbudowę wielu budynków Starówki.

Nie pamiętam dokładnie, ale odbudowa objęła najwyżej 70% przedwojennych budynków, co i tam w porównaniu z sieczką, jaką zrobiono na Nowym Mieście, stanowi duży sukces.

W jednej z takich odbudowanych kamienic właśnie znajduje się  Muzeum Rzemiosł Artystycznych i Precyzyjnych m st. Warszawy.
W tym muzeum byłem ze sto lat temu, więc nic o nim nie powiem, oprócz tego, że ma fajny zegar na ścianie.


I znów tabliczki ...


Piekarską można dojść do Rynku.


Wszystkie warszawskie wieże i baszty posiadały kształt prostokątny, z wyjątkiem Białej (wieloboczna) i Marszałkowskiej (która była okrągła).
Właśnie idziemy w kierunku takiej prostokątnej ...


W prawo ...


... w lewo ...


A taki obrazek, tablica Tchorka, to częsty widok w tym, i nie tylko tym,  rejonie miasta:


Nie wiem czyja to rzeźba skryta jest w cieniu drzew ... 


... ale uprzedzę ewentualne domysły - niedaleko stąd jest inny pomnik, stojący w miejscu, gdzie 13 sierpnia 1944 roku w czasie powstania warszawskiego doszło tu do wybuchu niemieckiego pojazdu przeznaczonego do podkładania ładunków wybuchowych typu Borgward SdKfz 301, którego powstańcy zdobyli podczas odpierania ataku Niemców na barykadę na Podwalu. W wybuchu zginęło co najmniej dwieście osób, zarówno powstańców i ludności cywilnej, a drugie tyle odniosło rany.

Stawiam, że jest to jednak kolejne wotum poświęcone tamtym wydarzeniom, a jak nie tamtym, to na Starówce jest sporo okazji do stawiania pomników.

Przed nami "Czternastka" :) gdzie, spoglądając na plan murów,  możemy się zorientować, że doszliśmy do Bramy Pobocznej ...


Ta ważna w czasie oblężenia 1656 roku przez wojska szwedzkie brama, została rozebrana w 1804 roku.
Na szczęście Zygmunt Vogel (kopista Belotta, zwanego Canaletto) zdążył ją jeszcze uwiecznić na swojej akwareli w 1785:

cdn.

1 komentarz:

  1. Rzeźba: "Oświęcim II" Franciszka Strynkiewicza z 1945 r.

    Mnie z murów obronnych urzeka fragment zakrzywiony.

    OdpowiedzUsuń