To wchodzi już do kanonów warszawskich wystaw (zresztą, w Młocinach, przy Metrze, tez jest nowa wystawa, ale o tym kiedy indziej), że na płotach można znaleźć różne ciekawe rzeczy.
Tym razem znalazłem Annie.
Niestety, szaro, buro nie zachęcało do dłuższego przyglądania się fotkom. A jeszcze jakiś ... mądry inaczej wymyślił, że opisy, drobnym maczkiem, porobi na tablicy wiszącej kilka kilometrów od fotek. Nawet mając aparat i sfotografowawszy sobie tę tablice nie miałem pojęcia kogo na fotkach oglądam.
A to ważne w sumie było ...
No i fotek tez za dużo nie powiesili. Próbowałem trochę się ratować wiszącymi dalej zdjęciami z Łazienek i z wjazdu Paderewskiego do Poznania, ale to już nie było to. Szkoda, bo wystawa była fajna, tylko ...
Jakoś nie do końca zorganizowana :(
Żeby się do końca dobić, poszedłem do Ogrodu Botanicznego szukac wiosny.
Ale, to już inna historia ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz