wtorek, 17 maja 2011

Ogród Botaniczny. Szukając wiosny ...

Na kwiatkach to ja sie kompletnie nie znam, ale tak patrząc po tych grządkach, to jeszcze jakoś kiepskawo było.

Wstyd się przyznać, ale ostatnio, to byłem tu ... Za komuny :D
Ach, co tu pisać. Ogród jest podzielony w jakiś dziwny sposób: kwiatki, zioła, skalniaki, jak mi się udało doczytać. W sumie, jak wspomniałem, dla mnie to sie kolorem różni najbardziej. No i wysokością :D
Na razie z tą wiosną krucho. Na szczęście, trochę dalej, zrobiło się sympatyczniej. Po pierwsze pojawił się obelisk z kamieniem węgielnym położonym pod budowę Świątyni Opatrzności Bożej 3 maja 1792 roku, po drugie - pojawiły się magnolie.
Ale magnolie potem.

Świątynię, jak wspomniałem, rozpoczęto budować 3 maja 1792 roku, a 18 maja, tegoż roku, wkroczyli Rosjanie i rozpoczęła sie wojna polsko-rosyjska. Wkrótce przerwano prace, kawałek wybudowanej świątyni przerobiono na kapliczkę.
W 1818 teren kapliczki przydzielono Ogrodowi Botanicznemu, potem zabrano, potem znów przydzielono ...

Kaplica przekształciła się w obelisk, dostała pamiątkową tabliczkę i ... tkwi tu sobie do dziś.
No i są magnolie. I słońce trochę zaczęło wyglądać. Może to już? Może wyjdzie i tak zostanie na dłużej?

Koncepcja mi się skończyła.  Mówiłem - na kwiatkach się nie znam. Jeszcze kilka zdjęć i zapraszam do galerii, bo tam jest jeszcze więcej kwiatków.
Acha. I jeszcze przy wyjściu, warto rzucić okiem na Obserwatorium Astronomiczne.
Gmach wzniesiony przez Chrystiana Piotra Aignera, Michała Kado i Hilarego Szpilowskiego w 1824 roku, w stylu późnego klasycyzmu.
Tyle wiem. Na razie. Pewnei przy najbliższej okazji, dowiem sie więcej ... ;)













4 komentarze:

  1. Kiedy robiłeś te zdjęcia? Ja byłem może ze dwa tygodnie temu i było ślicznie, kwitnąco i pachnąco.

    OdpowiedzUsuń
  2. 23kwietnia.

    Przy okazji Leibovitz. Szkoda było, nie skorzystać z okazji, bo rzadko tam bywam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaa ja bywam często w tych okolicach. Ot tak, nic mnie tam nie ciągnie urzędowo-rodzinnego. Widocznie trafiłeś na jeden z tych dni w kolorze szmaty do podłogi,bo i takie bywały. Ja miałem więcej szczęścia, dziś na moim drugim blogu też wrzuciłem to miejsce.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dokładnie tak było. Sobota, załamka na Polach Mokotowskich i Ogród, przy okazji wystawy Leibovitz.
    Dziecko było kilka dni później, to mówiła, że niebo, a ziemia.
    Nie prędko tam znów dotrę, więc chociaż tyle, że odnotowałem fakt bytności.

    OdpowiedzUsuń