piątek, 28 stycznia 2011

Spacer po Młocinach cz. III Most Północny

Eskapada po Młocinach zakończona koło Pałacyku, jak już wspominałem, nie ograniczyła się tylko do parku.
Wcześniej, zanim zacząłem spacer, wpadłem na chwile jeszcze na plac budowy Mostu Północnego.
Ze względu na niedzielę panowała to cisza i spokój, dzięki czemu, zostawiwszy samochód, spokojnie powędrowałem szukając jakichś fajnych kadrów.
Niestety, w pobliżu rzeki, z niedużego baraczku, wyskoczył jakiś facet. Powiedzmy, ze pewnie ktoś z ochrony, ale, ze względu na jego chamskie zachowanie, powiem wprost - zwykły cieć.
Oczywiście, że rozumiem, że ktoś może być do czegoś przeznaczony i że ma wykonywać swoje obowiązki, ale fakt, że straszliwie śmierdział papierosami i rozpoczał rozmowę od krzyku i straszenia, że gdzie on to nie zadzwoni, sprowokował mnie do zadania dwóch prostych pytań:
- do kogo, po pierwsze, zadzwoni, po drugie, gdzie tu jest jakaś informacja, że tu nie wolno wchodzić.

To pierwsze okazało się zbyt trudne dla tego pana, tym bardziej, że zaproponowałem, że może ja zadzwonię, ponieważ trochę się boje takich obwiesi latających w koszuli po śniegu i drących na mnie japę.
To drugie - facet zaczynał sinieć - wszak trochę zimno było, również okazało się trudne do spełnienia.
Akurat braku takiej informacji to jestem pewien, gdyż, zazwyczaj, nie lubię przełazić przez płoty lub przekraczać zakazów.
Coś tam pan zaczął jeszcze dukać o jakiejś budce, która minąłem po drodze, ale na moją sugestię, że może powinien tam pójść i tamtych ochrzanić, zareagował dziwnym bulgotem, dałem już sobie spokój.
rzuciłem tylko coś w stylu: "Prosze się nie martwić. Przekażę, że kontrola wypadła pomyślnie" - tu mu oczy wyszły lekko na wierzch - klepnałem go w ramię i wróciłem do samochodu.

Niestety. Wolałem juz nie afiszować się z aparatem, a więc zdjęć mostu nie mam. :(
Jeszcze, gdyby ktoś się  tu kiedyś wybrał,  to stoją tu niedobitki dawnych domków, natomiast po drodze, od strony Wisły, widać jeszcze ślady świetności dawnych szklarni będących własnością mieszkających tu "badylarzy". 

Chryzantemy tu kupowaliśmy ...

Dużo zdjęć nie zrobiłem, ale tez Wisła dość wysoko stała, a na dole łachy wiślane sa, więc będzie dość łatwo tam boczkiem podejść. JAk trochę wyschnie, to nie omieszkam ... ;)







4 komentarze:

  1. Oj tam. Miałeś pecha, tam nie ma żadnego zakazu. Typowy budowlany burdel, nawet rowerem kiedyś się tam przedzierałam(co bylo błędem zważywszy na nawierzchnię). Tam ciągle samochody jeżdżą, bo to jedyna droga do "łowiska" ryb na tym betonowym czymś wbiegającym do rzeki :)

    BTW nie wiesz przypadkiem, gdzie na Młocinach są ruiny starego samolotu? Kiedyś o tym słyszałam....

    OdpowiedzUsuń
  2. Na Młocinach to nie za bardzo ... Może chodzi o Dewulot?

    Kiedyś, bliżej Huty, było lotnisko, zdobywane m.in. przez partyzantów Góry/Doliny, więc pasowało by tam, ale tam już tylko pomnik stoi.
    Tak samo, za Hutą, przed cmentarzem, było kiedyś złomowisko, na którym stały czołgi i działa samobieżne, więc to może tam? Ale to już przeszłość i to zamierzchła.

    A masz może te namiary na te groby w Młocinach?
    Co do tych kopców w Burakowie, to ten z kapliczką pochodzi jeszcze sprzed wojny - to "splantowany ostaniec wydmy, naniesionej przez Wisłę", więc nie może być grobem ułana, a co do drugiego wzniesienia, tego z krzyżem, to tez mało prawdopodobne.
    Wówczas i ze względu na bitwę i ze względu na znajdujący się tam szpital, to koło szkoły, czyli mniej więcej tutaj co teraz, grzebali poległych i dalej, w kierunku kościoła.

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety jedną ze zmor fotopstryków są nudzący się ciecie (i chodzi mi tu o stan umysłu a nie o zawód), którym się wydaje że nadal mamy PRL a oni stoją na straży tajemnicy państwowej. Normalnie siekierą bym takich zarąbał.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak sobie kombinuje jakąś legitymację wystrugać.

    Jakieś takie "PRESS", mocno rzucające się w oczy :D

    OdpowiedzUsuń