Czerwone korale ...
Tradycyjne ozdoby noszone do stroju krakowskiego były koralowe.
Dawniej nie mówiło się o nich "czerwone", ponieważ w samo słowo korale wpisana była informacja o barwie.
Faktycznie, "korale, koloru koralowego ..." miało być, a mi ciągle wychodziło "kolale kololu kololowego ...", a ojciec się śmiał.
Teraz okazuje się, że to miało sens :)
Cytat pochodzi z tablic, które stały koło ... korali :D
A korale, jak widać, pod Pekinem leżały.
Obok była instrukcja:
A ludzie zaglądali ...
Też bym zajrzał, ale, po pierwsze, od dłuższego czasu fotografowałem w ostrym słońcu, więc patrzenie w mały wizjerek przestało mnie rajcować, po drugie, mnie do Małopolski zachęcać nie trzeba, a jeżeli już, to wolałem popatrzeć na inną zachęte do odwiedzenia tego pięknego regionu:
Żeby nie było, to my też coś, a la korale, pod pałacem mamy :)
Dostałem ładną, małą, czerwoną naklejkę :)
No i kilka prospektów.
Z przodu korale, a z tyłu koko koko ko...
OdpowiedzUsuńZ tym "koko koko" to już można przestać i szczęśliwie o tym zapomnieć.
OdpowiedzUsuńNa koko koko to się przygotujcie, że tu chyba długo postoi :D
OdpowiedzUsuńChyba, że się uda na Owsiaka opchnąć :D
Ale kororowo ;-)
OdpowiedzUsuńNajwiększe kulki gejszy na świecie.
OdpowiedzUsuń