poniedziałek, 9 lipca 2012

Zbiegowisko na Krakowskiem ...

Zbiegowisko, muzyka, tańce, jak się okazało ...


W międzyczasie tak zwanym, potrzebnym na zmianę muzyki, pojawił się nowy adept tej ulicznej potańcówy ...


Adept posiedział ...-a, popatrzyła, pogadała i ...


Płoszą jak burza. Dość wspomnieć, że nadążyć za nią nie tylko mama nie mogła :D

Niestety, w końcu udało się poskromić małą tancerkę :)

 

Odeszła ... brutalnie pochwycona, odjechała w zasadzie w ramionach mamy, pozostawiając w polu pokonanego dansera.;)


Od razu widać, kto zwyciężył w tym pojedynku.


Nie zapominajcie, po co są te czapki rozłożone na ziemi ;)


3 komentarze:

  1. Oj, bo dzisiejszy tancerze to nie to samo. Za moich dziecięcych czasów niewykształceni tanecznie koloniści lepsze harce wyczyniali na dyskotekach. Bez maty z papieru (Bosz, ale ta dzisiejsza młodzież delikatna, toż to powinno się na gołym betonie tańczyć a nie na jakiejś tekturze). :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozumiem że Autor nie wystartował w żadnej konkurencji? :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Za moich czasów, to orkiestry podwórkowe chodziły i panowie ostrzący noże, nożyczki i lutujący garnki :D

    Tańczyć nie tańczyłem, bo ... miałem ręce zajęte ;)

    OdpowiedzUsuń