Niestety, nie jestem najmocniejszy w nazewnictwie i rozpoznaniu fortyfikacji, stąd taki tytuł.
Ale, od początku ... Śnieg sprzyja zjeżdżaniu po schodach na tyłku.
Mi się udało tego uniknąć, ale nie udało nie przebyć ostatnich stopni i kawałka skarpy w ślizgu na butach, co było o tyle utrudnione, że nawet nie miałem się za bardzo jak podeprzeć, bo mi aparat przeszkadzał ;)
W ten sposób w każdym razie nabrałem respektu dla ... rawelinu, o ile się zorientowałem, czyli budowli fortyfikacji ziemnej.
No więc kazamata, bo podobne budowle spotkałem w innych miejscach twierdzy, a galeria, bo z taką nazwa spotkałem się przy jakimś opisie tego miejsca.
Niewątpliwa zaletą było to, że było tu sucho, zaś przez całą długość prowadził jakby korytarz utworzony przez niskie, bo niskie, ale jednak przejścia.
Z tego, co się zorientowałem, to szukanie tu jakichkolwiek starszych napisów nie miało sensu.
Pomieszczenia wyglądały na wielokrotnie malowane, a jeżeli już coś było na ścianach, to raczej wspomnienia o WKU lub współczesne graffiti - nie zawsze nadające się do pokazania.
Wzdłuż całej tej budowli biegnie normalna droga, a o tyle jest istotne tu zajrzeć, że jest to droga wiodąca do jednej z ciekawszych bram twierdzy - bramy Dąbrowskiego, gdzie zachowały się filary dawnego mostu biegnącego do bramy.
Potem wszystko zarasta, nie widać już tak dużo, więc, faktycznie warto przejść się tędy wiosną, ale taką cieplejszą, żeby zdążyło wyschnąć.
Ale o bramie w kolejnym odcinku będzie ...
Więcej zdjęć.
ładne.
OdpowiedzUsuńa gdy zapomnieć o całym kontekście historyczno-funkcjonalnym - zabawne i absurdalne. ot, ludzie zbudowali sobie w lesie sklepione korytarzyki, jakieś groty, sale... wszystko z nudów i dla zabawy.
A najgorsze, że to wciąga.
OdpowiedzUsuńZa każdą wizyta, wchodzę dalej, głębiej ...
Przestałem ze sobą latarkę nosić, żeby nie ciągnęło ;)