środa, 23 listopada 2011

Cmentarz ewangelicki Dziekanów Polski

Niegdyś to był Dziekanów Niemiecki, a z powodu takiego, że potomkowie jednego z właścicieli tych ziem, Jerzego Fryderyka de Poths herbu Trójstrzał, jednego z siedmiu dyrektorów  Dyrekcji Biletów Skarbowych, uszlachconego za zasługi finansowe, jakich dla Polski dokonał, zasłużonego w czasach Insurekcji Kościuszkowskiej, na te tereny, w czasie zaborów, po trzecim zaborze, osadników z Niemiec zaczęli sprowadzać.


Cmentarza tego szukałem już od jakiegoś czasu. Trochę niesława się cieszył, że jako toaleta dla kierowców autobusów dziekanowskiej pętli służy, że jako melina dla okolicznych pijaczków ...

Właśnie te historie zmyliły mnie i zaprowadziły w inne, pobliskie i równie ciekawe co prawda, ale nie te rejony Kampinosu.

W każdym razie, poczekałem na to, aż liście opadną i ... znalazłem :)


Cmentarz i owszem, zarośnięty, ale z tymi legendami to trochę przesadzono.
Zwłaszcza z kierowcami, bo, zaiste, dostać się tutaj z autobusu to dość karkołomne zajęcie i mało który by utrzymał ;)

Z pijaństwami też bym nie przesadzał.

Za to kilka zniczy stało. Raczej nie stawiają ich potomkowie i rodziny, więc myślę, że to bardziej zasługa tutejszych mieszkańców.


Gest ten, niewątpliwi zasługuje na uznanie, ponieważ, swego czasu, to największe w okolicy  skupisko Niemców, wygenerowało już przed wojną tajną organizację NSDAP, po kampanii wrześniowej ochoczo podpisujące volkslistę i aktywnie włączające się w proces prześladowań sąsiadów.

Prawdopodobnie dzięki ich informacjom niedługo po wkroczeniu wojsk niemieckich, rozpoczęły się aresztowania najbardziej znanych ludzi w okolicy: wójta Młocin, właścicieli sklepów, znanych rolników.




Z historii szkoły w Dziekanowie Polskim już dziś:

Od 1939r. - po tragicznym dla Polski wrześniu szkoła nadal była czynna, ale już tylko dla dzieci niemieckich.

W 1945r. Podczas zwycięskiego marszu na zachód wojsk radzieckich i polskich wieś opustoszała;
wszyscy koloniści niemieccy w popłochu uciekli, tym bardziej, że wielu z nich miało niejeden grzech na sumieniu. (...)



Nie jest to jedyny cmentarz ewangelicki w tej okolicy, a ja, jako rasowa hiena cmentarna, oczywiście, że udałem się na poszukiwanie kolejnego.


No i znalazłem ... Ale tylko jeden. Jeszcze jeden, ale to bardziej mennonicki jest w pobliżu i czeka, aż go znajdę.
Tak samo, jak kolejny olenderski, na Ruskiej Kępie.

Akurat aura i opadłe liście sprzyjają takim poszukiwaniom, więc pewnie się wybiorę w najblizszym czasie.


Tym bardziej, że, jednym rzutem, eksplorację cmentarza fortecznego w Nowym Modlinie chciałbym dokończyć ...


Jakiś taki cykl cmentarny mi się zrobił :)


 


8 komentarzy:

  1. nastrojowe miejsce, fajne zdjęcia.
    stawianie zniczy - gest miły. a i Niemieccy osadnicy z moich szerokości geograficznych (Zawady itp.) również zapisali niechlubną kartę w historii okupacji.
    lecz przynajmniej ci, których groby pokazujesz są niewinni ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Patrząc na te zdęcia mam bardzo mieszane uczucia, ale nie odnośnie narodowości,tylko w ogóle mnie nachodzą refleksje odnośnie pamięci, upływu czasu i takie tam .

    OdpowiedzUsuń
  3. Odwieczny dylemat, czy 'wrogowi' należy się spokój na cmentarzu, czy też może nie. Uprzedzając - nie mam jasności, czy taki adolf czy inna beria powinni zaznać spokoju nawet po śmierci.

    OdpowiedzUsuń
  4. Oooops, ależ nie, ten cmentarz, to mało "wrogowy".

    Tam chowani byli również Polacy - protestanci.
    Zresztą, niedaleko jest drugi i na obydwu mało jest grobów z okresu po '39 roku.

    Bardziej chodzi o to, że rodziny tych co tu lezą, raczej nie przyjadą.

    W każdym razie mało to ma wspólnego z kwaterami na Cmentarzu Północny,

    Mam jeszcze do odnalezienia w pobliżu dwa cmentarze mnemonickie. To już zupełnie inna bajka.

    OdpowiedzUsuń
  5. a pamiętasz gdzie są? ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiem, że jeden jest w: "kępie drzew, na prywatnej posesji, na Kępie Kiełpińskiej", natomiast drugi na Kępie Ruskiej, koło Kazunia.

    Teraz aura bardziej sprzyja poszukiwaniom, bo jak byłem w Kazuniu 1 listopada, to było i mokro i zarośnięte wszystko. Ciężko było wejść w zarośla.

    Może w ten weekend znów tam pojadę poszukać.

    OdpowiedzUsuń
  7. Z tego co pamiętam (o ile nie mylę cmentarza), to dostaliśmy się do niego z Tomim idąc ścieżką od tyłu. Od pętli chyba rzeczywiście trudniej, my szliśmy od lasu, mając kordy skrzynki geocache (dzięki geocachingowi łatwiej trafić, bo ma się punkt na mapie). Ale to już była niemal zima, więc też było łatwiej :)

    Jak Tomi wróci, to go przyślę do Ciebie na blog, bo on w grobbingu bardzo mocny, na własną rękę szuka i znajduje takie cmentarze, nawet jeśli o nich nie ma info w sieci :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Grobbing?

    :D

    Ładne.

    Teraz, jak już wiem, gdzie on się znajduje, to mogę tam dojść na kilka sposobów, bo znam tę okolice, tylko nigdy mi nie przyszło do głowy, że to tak blisko ludzkich siedzib będzie :)

    OdpowiedzUsuń