czwartek, 4 kwietnia 2013

Warszawskie pomniki, rzeźby, płaskorzeźby ... 1


Facet pełen kontrowersji ... Znaczy może nie facet, ale ten jego pomnik.
Trochę wędrował. Najdalej to z góry na dół, jak go hitlerowcy zestrzelili, ale wracał. 
Ostatnio trochę w bok i na suche, bo przedtem go w sadzawkę wsadzili i takie fajne miejsce było, gdzie się miejscowe biuro pośrednictwa pracy otworzyło, jako że się tu na przykład tracze, specjaliści rąbania drzewa na opał, gromadzili. Dziś, wiadomo, każdy ma centralne, to i pośredniak taki niepotrzebny.


Papież się na nas obraził za niego. To znaczy tak dokładnie to jego nuncjusz, któremu się nie spodobało, że synalek tatusia na kolumnę jako jakiego świętego postawił. Trochę trwało, zanim następny odważny się znalazł na świecie, żeby takie świętokradztwo uczynić i dopiero Anglicy Nelsona sobie tak postawili, a Francuzi Napoleona, ale to z półtora wieku później.


Dobrze jest na króla z dalszej odległości popatrzeć, choćby spod kamienicy Johna, bo tak z dołu to mało co widać, w dodatku człowiek z głową do góry długo nie wytrzyma.

Tego przekazu w kolumnie to jest więcej. Korona zamknięta, jak u jakiego cesarza czy innego imperatora, król w stroju koronacyjnym, zamiast, jak to w zwyczaju było, na koniu albo na cokole stoi wysoko na kolumnie, krzyżem i mieczem wymachuje, a na jednej z tablic słowem "Beatus" czyli "błogosławiony" jest nazwany, do czego tylko Watykan miał zawsze prawo ...

Nie rośnie sława Zygmunta dzięki kolumnie ani głazom ciosanym: sam on dla siebie był górą: nie bierze on blasku od złota ani mocy od spiżu: blask jego był jaśniejszy od złota a mocniejszy od spiżu.

Władysław kazał pokryć kolumnę płatkami złota i nie miał złudzeń, że się przechodnie nie będą mogli oprzeć pokusie zdrapania tychże z kolumny i proroczo taki napis na kolumnie umieścił, który do dziś jest aktualny, choć może faktycznie, jakby spytać kogo czyj to pomnik, to bez wahania powie, że Kolumna Zygmunta, ale jak się spyta którego i dlaczego, to już mało kto będzie wiedział ;)


4 komentarze:

  1. Mnie się ta fontanna Marconiego/Kissa z trytonami bardzo podobała i trochę żałuję, że ją zdemontowano podczas remontu kolumny. Brakuje mi fontann na Starówce i Trakcie Królewskim (to coś przy syrence na rynku kojarzy mi się bardziej z wodą uciekającą pod nieszczelną zakrętkę w zlewie niż z fontanną).

    OdpowiedzUsuń
  2. koń by się nie zmieścił. chyba, że stający dęba. to byłoby coś!
    tego nuncjusza to nawet Władek uwięził, afaik, tak się poprztykali.

    (Marcin - jak to mówią: "Syrenka robiąca pod siebie").

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie się przypomina fraszka Sztaudyngera ;-D
    Że Kraków miałeś w dupie,
    Za karę stoisz na słupie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak mu krakowiaki ogień w chałupie zaprószyły, to nie ma się co dziwić, że wolał się przenieść bliżej Wyższej Szkoły Pożarnictwa ;)

    A z tą wodą na Starówce to dziwne rzeczy się działy. Niby Warszawę postawili tam, gdzie tej wody było dużo, nawet za dużo, bo i Kamionka i strumień Świętojański i ten potok na Szerokim Dunaju, a mimo to wodę do Zamku ciągnęli z Bełczącej, z Nalewek i trzeba było Marconiego, żeby jaką fontannę w końcu postawić.

    OdpowiedzUsuń