czwartek, 20 września 2012

Jak przygoda to tylko w Warszawie ...

Przeglądając przepastną szufladę, okazało się, że posiadam spore zaległości w pokazywaniu różnych miejsc, sięgające ... marca bieżącego roku :D

Na przykład ... Mariensztat.


Mariensztat, rozsławiony pierwszym, powojennym, kolorowym polskim filmem "Przygoda na Mariensztacie".


Tak, jak powyżej, to było w filmie, a naprawdę było ... podobnie, tylko mniej było par mieszanych - nie wiem, pewnie stachanowcy odwalali robotę na budowach ;)


Mariensztat był pierwszym wzniesionym po wojnie osiedlem mieszkaniowym, wybudowany został w latach 1948-1955.
Architekci Biura Odbudowy Stolicy pod kierunkiem Zygmunta Stępińskiego i Józefa Sigalina przygotowali projekt osiedla dla przodowników pracy - budowniczych Trasy W-Z.
Projektanci osiedla próbowali luźno nawiązać do XVIII-wiecznej zabudowy małomiasteczkowej.
Niektóre kamieniczki budowano bijąc rekordy szybkości, zaledwie w kilka dni, co odbiło się na kiepskiej jakości murów.
Osiedle oddano do użytku 22 lipca 1949 roku wraz z trasą W-Z.


A film ...?

Hanka Ruczajówna przyjeżdża z wycieczką do Warszawy. Zakochuje się w stolicy i murarzu Janku, z którym spędza wieczór podczas zabawy na Mariensztacie.
Wraca do rodzinnej wsi, lecz bardzo tęskni i powtórnie przyjeżdża do Warszawy. Podejmuje naukę i pracę. Spotyka przypadkowo Janka, przodownika pracy, który przyjmuje ją do swojej "trójki murarskiej". Niechęć do kobiet majstra Ciepielewskiego powoduje, ze dochodzi do konfliktu między młodymi. Hanka przenosi się na inną budowę i z koleżankami - murarkami rzuca wyzwanie brygadom męskim. Trwa ożywiony ruch współzawodnictwa pracy, a młodzi, po wielu perypetiach, godzą się i rozpoczynają wspólne nowe życie.

 Pomimo, że wszystkie media podają, że plenerem dla filmu był właśnie mariensztacki rynek, to nie do końca jest to prawda.

Widać to zwłaszcza na niektórych fotosach, na przykład na tym:


 swoją drogą źle zamieszczonym w filmotece, ponieważ prawidłowy widok, od strony Starówki, powinien być taki: :)

 A które, w dodatku, pokazuje bujną roślinność zaraz za placem, w miejscu, gdzie na oryginalnych fotografiach znajdują się domy,
ale również jakieś konstrukcje, które mogłyby być wzięte równie dobrze za rusztowania murarskie, jak i za konstrukcje dekoracji filmowych.

Podobno plener tego miejsca wybudowany był w Łodzi. Niektóre z miejsc znalazły się na Pradze, a niektóre, na wiele lat przed Lucasem, najzwyczajniej w świecie zmakietowano :)


Ale to nic. Dziś, małe mieszkanko na Mariensztacie, mimo, że małe, nadal pozostaje w sferze marzeń wielu osób, zauroczonych tym zakątkiem i nikogo nie zrażają ani cykliczne imprezy, ożywiające rynek, ani masa turystów, wysypujących się na pobliskie parkingi, ani obdrapane, obsypujące się mury.


Niedawno wpisano te osiedle do listy zabytków warszawskich.
Mimo, że jest tworem powojennym, to zachowały się tu pewne ślady przedwojennej świetności
i Mariensztat i okolice są  jednym z tych magicznych miejsc, do których chce się wracać ...


A na koniec jeszcze jeden widok na dekoracje, w Łodzi podobno, postawione:


4 komentarze:

  1. Film nieteges, natomiast Mariensztat bardzo lubię. Szkoda mi tylko, że jest martwy. Nie żebym tam od razu chciał takie tłumy, jak na Starówce, ale pusty w sezonie po prostu głupio wygląda.

    OdpowiedzUsuń
  2. niby "kiepska jakość murów", a stoi i się trzymie nie gorzej niż jakiś Ursynów.
    też bardzo lubię Mariensztat. świetne miejsce do życia - i miasto, i zieleń, i ulice i plac. i ludzka skala, i kompozycja urbanistyczna. i dobra architektura. a nie jekieś pierdy-śmierdy bloki.

    a zdjęcia też przednie.

    OdpowiedzUsuń
  3. @ Marcin - jak nieteges? - toż to kultowy film niemal. Jakbyś porównał go z równolegle puszczanymi produkcjami bratnich krajów, to byś zmienił zdanie :D
    Nawet "Świat się śmieje" miał mniejszą popularność :D

    @ Er - tam sporo złego robi woda spływająca ze skarpy: http://www.tvnwarszawa.pl/informacje,news,mariensztat-czeka-powazny-remont,51426.html
    Podobno zabudowa nawiązuje do zabudowy XVIII-wiecznej, więc, faktycznie, architektura nie jest zła.

    A za zdjęcia, jak moje, to dziękuję, a jak z filmoteki, to ... przekażę :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się z koleżeństwem - miejsce nieco zapuszczone i zapomniane, a bardzo urokliwe. Pewnie, przydałyby się remont, ale za co?
    Zdjęcia świetne, historia z miniaturami też - niby już o tym czytałem, ale bekstejdż/werki zawsze fajnie zobaczyć.
    PS. Film faktycznie ciężki w odbiorze, mimo wcale niezłego pomysłu i aktorów - teza niestety zabija przyjemność odbioru.

    OdpowiedzUsuń