Ur. 8.02.1922 w Warszawie, zm. 16.08.1944 w Warszawie.
Matka Tadeusza, powróciwszy do Warszawy po powstaniu, odnalazła ciało syna wyrzucone podmuchem na stos gruzów zalegających podwórze. Poeta leżał skurczony jak we śnie, z lekka przegięty na bok, z garbem cegieł pod plecami. Ciemne włosy przyprószone kurzem i śniegiem na skroniach niczym przedwczesną siwizną i zeschła, sina obrączka warg nadawały twarzy poległego nienaturalny koloryt. W strzępach zszarzałego ubrania, zesztywniały na mrozie, przysypany śniegiem i wapiennym pyłem, wydawał się niepokojąco mały. Oderwana wybuchem noga o poszarpanych ścięgnach wystawała spod gruzów jak ułamana gałąź.
~Lesław M. Bartelski
Bardzo przygnębiające..
OdpowiedzUsuńMakabryczne... ale w sumie jakie ma być.
OdpowiedzUsuńPodobno nieprawdziwe, ale przejmujące, więc zacytowałem.
OdpowiedzUsuńPodobno: "Ciało poety zostało ekshumowane przez rodzinę wiosną 1946. Dopiero wtedy ustalono, gdzie poległ. Sądząc z obrażeń, zginął na skutek uduszenia pod zwałami gruzu."
Ale kto to, wie, jak było naprawdę?
Hmm... jak dla mnie osobiście, to opis Bartelskiego jest na granicy poetyzującej emfatycznej grafomanii, skądinąd zrozumiałej, ale jednak. Oczywiście z całym szacunkiem dla Gajcego, któren wielkim poetą był, a do tego niestety przegranym w opinii publicznej z przecenianym rówieśnikiem KKB. A do tego był w sumie naszym kolegą - fotografem, jeśli tak można powiedzieć. Żal! Wielki żal...
OdpowiedzUsuńPS. Muza naprawdę zacna.
Napisałem komentarz i go zeżarło...
OdpowiedzUsuńZacznę od tego, że absolutnie nie mam nic przeciwko twórczości Gajcego i oczywiście zarówno jego, jak i Baczyńskiego losy, można uznać za tragiczne.
UsuńOstatnimi czasy zauważyłem, że Gajcego promuje się w pewnym sensie jako opozycję do Baczyńskiego. Nie w kwestii jakości literackiej, tylko na zasadzie prostego kontrastowania: Baczyński jest niecacy, bo był bardziej znany, a Gajcy jest cacy, bo nie miał tak dobrego PR jak Baczyński i przez lata praktycznie nie analizowano jego twórczości na większą skalę.
Osobiście uważam takie praktyki za bardzo słabe. Zarówno jeden, jak i drugi poeta mają na koncie wiele udanych utworów poetyckich i nie trzeba umniejszać roli jednego z nich, tylko po to, by docenić drugiego.
A ja mam ten twój zżarty komentarz u siebie na skrzynce.
OdpowiedzUsuńJakby co, to mogę go wkleić :)
Ja, tak ogólnie, nie lubię jeździć po zmarłych, (chyba że to akurat są faszyści czy komuniści, to mi to wtedy nie przeszkadza), natomiast faktem jest, ze Baczyński czy Białoszewski był mi znany, a Gajcy (i nie tylko on), tak samo, jak różni inni twórcy z tamtego okresu, marnie.
Myślę, że można mieć różne zdania na temat tego, czy się twórczość podoba, czy nie, natomiast coś się tym chłopakom należy. Choćby wspomnieć.
Kiedyś dziwiłem się, że ulicę, o ile dobrze pamiętam, Wiosenną, przerobili na Hołówki.
A potem się okazało, że na Hołówki 3, w bloku zwanym "Fortecą wśród ruin Czerniakowa", razem z żoną mieszkał Baczyński i stąd poszedł do Powstania. A więc okazało się, że Hołówki ważniejsza nic wiosenna i dobrze, że ktoś o tym pamiętał.
Dlatego zacząłem drążyć takie dziwne tematy o Warszawie, potem się rozejrzałem wokół siebie i tak się zaczęło.
A dziś, pod tą informacją o zniszczeniu wieńca i zniczy i skopaniu tablicy poświęconej Juno i Sokołowi, przeczytałem komentarz, że sami sobie byli winni, bo chcieli zaimponować panienkom i podjechać samochodem po nie, zamiast zostawić go na Pradze.
Tiaaaaa ....
Eeech. Niektóre fakty-niefakty trudno zweryfikować. Zwłaszcza w epoce netu, gdzie co chwila ktoś odkrywa nowe teorie spiskowe. Albo wygrzebie u jakiegoś znanego autora młodzieńczy wybryk w stylu wiersza ideologicznego i drąży wokół tego, jakby historia świata miała się zmienić, albo przypisze autorowi jakiegoś gniota (ileż to razy Szymborska musiała się tłumaczyć z niebycia autorką "Jak ja się czuję") - i później ktoś bezmyślnie powtarza takie rewelacje niczym mantrę, zakodowując je w świadomości mniej doinformowanych ludzi, którzy biorą coś takiego za fakt.
OdpowiedzUsuńNaturalnie, że KBB był bardziej eksponowany, ale -jak mówię - przeczytałem już parę razy zdanie (nie głoszone, żeby nie było, przez żadne autorytety literackie), że KBB słabym poetą był a Gajcy wielkim. Dlaczego? Bo tak.
Ze sporego dorobku Baczyńskiego i ze znacznie skromniejszego, ale jednak też wiele mówiącego o autorze Gajcego, można wyciągnąć zarówno wiersze wybitne, jak i gorsze, i nad tymi pierwszymi piać z zachwytu a nad tymi drugimi pastwić się. Że kicz, że patos, że nieporadność, że cośtam. Ale i tak nikt nie umniejszy talentu ani jednego, ani drugiego z nich.
Tamtego komentarza nie musisz wklejać, ale jakby ten zeżarło, to poproszę.
Nie zeżarło :)
OdpowiedzUsuńTak sobie czasami myślę, jak by się to dzisiaj odbywało:
blogi, forumy, internet, praca, nauka i jeszcze walczyć z okupantem i jeszcze wiersze pisać ...
Za moich czasów raczej nie wyrośli by poeci :D