Kościół św. Boromeusza poszedł na pierwszy ogień, potem Brama św. Honoraty, a potem już poooooszło ...
Wciągnęło mnie, znaczy się.
W sumie to miał byc rekonesans, tak jakoś zorientować, się, co, gdzie, jak, bo już nie pamiętałem tego, a łaziłem tam prawie cały dzień.
Nagrobki kamienne, kute, odlewane. Grobowce, groby, pomniki, wspomnienia ...
A najbardziej, z tego, co mnie zafascynowało, to to, że mogłem spojrzeć w oczy niektórym.
To niesamowite, ale patrzyli na mnie z porcelanek. Ale nie wszyscy.
Niestety, ale czas zacierał ślady gdzieniegdzie.
Szkoda.
Trzeba będzie kiedyś przypomnieć , jak to się stało, że podwarszawski Szymanów, przejął na siebie nazwę nadaną podległego Faworom, a potem Żoliborzowi , przysiółkowi, słynnego z ogrodu angielskiego, otaczającego letnią rezydencję Izabeli Czartoryskiej.
Bardzo podoba mi się trzecie zdjęcie, klasyczna warszawska pocztówka a jednak nigdy takiej nie widziałam. Czarno białe też mają swój urok. To z babcią mogłoby być bliżej wykadrowane. :)
OdpowiedzUsuńCzarno-białe fajne, zwłaszcza to z aleją drzew - szkoda tylko tego pojemnika śmieciowego w kadrze - no ale trudno - rzeczywistości nie zmienimy :)
OdpowiedzUsuńChyba trochę na wyrost "postarzyłem" zdjęcia konwertując je do BW, ale strasznie dużo zieleni było i straszny chaos w tle.
OdpowiedzUsuńBabcia jest trochę przypadkiem, gdzieś na 500 mm i trafiłem ją, podobnie jak śmietniki, próbując pokazać wielkość/długość alei biegnącej przez cmentarz.
Jednak lepszą porą na Powązki będzie jesień, a może nawet jakiś słoneczny dzień zimą.
To był rekonesans, na pewno będę tam wracał.
Na Powązkach bywam dość często z powodu licznych rodzinnych grobów tamże. Jednak w Zielone Świątki starałem się znaleźć jakiś otwarty sklep (udało się) i nadal nie widzę powodu, dla którego sklepy miałyby być tego dnia zamknięte.
OdpowiedzUsuń