piątek, 21 września 2012

Uniwerek

Pogrzebałem sobie ostatnio w szufladzie i okazało się, że ona całkiem przyjemnie pojemna jest :?

Mariensztat jest z marca i także samo z marca wygrzebałem ...


A jakże - Uniwerek. Trochę o nim zapomniałem, ale teraz sobie przypominam, że dziewczyny u lekarza były, czy na innych zakupach, a ja, akurat przypadkiem mając przy sobie aparat, wdepłem za bramę Uniwersytecką.


Teraz to nie za bardzo, ale niedługo rok akademicki się zaczyna, więc pewnie pójdę sobie laski pooglądać ;), to i coś więcej na temat budynków i wydziałów tam znajdujących się napiszę, a teraz tak krótko i pobieżnie - streszczenie historii szkoły.



A więc szkoła pierwszy raz otwarta była 19 listopada 1816 roku, kiedy to działalność rozpoczął Królewski Uniwersytet Warszawski, założony z inicjatywy Stanisława Kostki Potockiego i Stanisława Staszica za zgodą cara Aleksandra I, a we współpracy między innymi z Wawrzyńcem Surowieckim.


Pierwszy raz, bo otwierano ją jeszcze kilka razy :)

Drugi raz otwarcie nastąpiło w 1857 roku, ponieważ niedługo po przemianowaniu uczelni na Uniwersytet Królewsko-Aleksandrowski (1830) studenciaki wdały się w bójkie z carskimi żołdakami (w ramach powstania listopadowego) i taki im wp...dziel spuściły, że car siem obraził i szkołę zamknąć kazał.


Po klęsce Rosji w wojnie krymskiej, we wspomnianym 1857 roku, otwarto Akademię Medyko-Chirurgiczną, która w 1862 roku przekształciła się w Szkołę Główną Warszawską.Oczywiście zaraz, w ramach represji po powstaniu styczniowym, w którym znów carskim nasze uczelniaki za skórę zaszły, uczelnię zamknięto (1869), a w jej miejsce powołano Cesarski Uniwersytet Warszawski, uczelnię, która miała stać się narzędziem rusyfikacji polskiego społeczeństwa.


Ździebko im ta rusyfikacja nie wyszła, bo, mimo, że językiem wykładowym stał się język rosyjski, to uczęszczający tu studenci, z których 70% stanowili Polacy, oprócz nauki wykorzystywali szkołę przede wszystkim do spotkań w ramach organizacji patriotycznych.


Później, tak koło 1905, to już w ogóle zrobiły się jaja, bo uczelnia została prawie całkowicie zbojkotowana przez Polaków, których udział wśród studentów spadł do 10%, zaś dotychczasowi studenci wyjeżdżali natomiast na inne uniwersytety. Uczelnia zaczęła powoli tracić swój prestiż.






W 1915 w ogóle, uniwersytet, w ramach ewakuacji wojsk rosyjskich przed Niemcami, przeniesiono do Rostowa nad Donem :)
Niemcy nakazali wznowić prace szkoły, tym razem z językiem polskim, jako wykładowym, ale to znów nie do końca się naszym podobało i z powodu wystąpień patriotycznych w 1917 roku zajęcia na Uniwersytecie Warszawskim zostały czasowo zawieszone.


Ponowne wznowienie nauki nastąpiło już w wolnej Polsce, w 1918 roku.
Uczelnia szybko zdobyła europejski poziom, profesorowie i studenci przybywali z odległych terenów. Na początku lat 30. XX wieku szkoła stała się największym polskim uniwersytetem.


Po śmierci Józefa Piłsudskiego w 1935 roku senat uczelni zadecydował o przemianowaniu uczelni na "Uniwersytet Józefa Piłsudskiego w Warszawie".


Hitlerowskie Niemcy zamknęli uczelnię kolejny raz. Kampus główny przy Krakowskim Przedmieściu został przekształcony w koszary wojskowe, a biblioteka stała się instytucją dostępną tylko dla Niemców.


Mimo likwidacji uczelni i grożącej karze śmierci za nauczanie uniwersytet prowadził tajne nauczanie. Wielu studentów było jednocześnie żołnierzami podziemia. Ogólnie w wyniku II wojny światowej uczelnia poniosła bardzo duże starty, życie straciło 63 profesorów, a budynki i zbiory uczelni zostały zniszczone w 70%.


Zaraz po wojnie nowe władze komunistyczne były nieprzychylne odbudowie całkowicie zniszczonego uniwersytetu, jednak dzięki uporowi profesorów, którzy przetrwali II wojnę światową, nauka została reaktywowana już w grudniu 1945 roku, kiedy to do studiów przystąpiło 4 000 studentów.


Koniec spaceru i tej skróconej historii :)

Chyba muszę wrócić, ale to tak, żeby same puste mury nie stały dookoła ;)


czwartek, 20 września 2012

Jak przygoda to tylko w Warszawie ...

Przeglądając przepastną szufladę, okazało się, że posiadam spore zaległości w pokazywaniu różnych miejsc, sięgające ... marca bieżącego roku :D

Na przykład ... Mariensztat.


Mariensztat, rozsławiony pierwszym, powojennym, kolorowym polskim filmem "Przygoda na Mariensztacie".


Tak, jak powyżej, to było w filmie, a naprawdę było ... podobnie, tylko mniej było par mieszanych - nie wiem, pewnie stachanowcy odwalali robotę na budowach ;)


Mariensztat był pierwszym wzniesionym po wojnie osiedlem mieszkaniowym, wybudowany został w latach 1948-1955.
Architekci Biura Odbudowy Stolicy pod kierunkiem Zygmunta Stępińskiego i Józefa Sigalina przygotowali projekt osiedla dla przodowników pracy - budowniczych Trasy W-Z.
Projektanci osiedla próbowali luźno nawiązać do XVIII-wiecznej zabudowy małomiasteczkowej.
Niektóre kamieniczki budowano bijąc rekordy szybkości, zaledwie w kilka dni, co odbiło się na kiepskiej jakości murów.
Osiedle oddano do użytku 22 lipca 1949 roku wraz z trasą W-Z.


A film ...?

Hanka Ruczajówna przyjeżdża z wycieczką do Warszawy. Zakochuje się w stolicy i murarzu Janku, z którym spędza wieczór podczas zabawy na Mariensztacie.
Wraca do rodzinnej wsi, lecz bardzo tęskni i powtórnie przyjeżdża do Warszawy. Podejmuje naukę i pracę. Spotyka przypadkowo Janka, przodownika pracy, który przyjmuje ją do swojej "trójki murarskiej". Niechęć do kobiet majstra Ciepielewskiego powoduje, ze dochodzi do konfliktu między młodymi. Hanka przenosi się na inną budowę i z koleżankami - murarkami rzuca wyzwanie brygadom męskim. Trwa ożywiony ruch współzawodnictwa pracy, a młodzi, po wielu perypetiach, godzą się i rozpoczynają wspólne nowe życie.

 Pomimo, że wszystkie media podają, że plenerem dla filmu był właśnie mariensztacki rynek, to nie do końca jest to prawda.

Widać to zwłaszcza na niektórych fotosach, na przykład na tym:


 swoją drogą źle zamieszczonym w filmotece, ponieważ prawidłowy widok, od strony Starówki, powinien być taki: :)

 A które, w dodatku, pokazuje bujną roślinność zaraz za placem, w miejscu, gdzie na oryginalnych fotografiach znajdują się domy,
ale również jakieś konstrukcje, które mogłyby być wzięte równie dobrze za rusztowania murarskie, jak i za konstrukcje dekoracji filmowych.

Podobno plener tego miejsca wybudowany był w Łodzi. Niektóre z miejsc znalazły się na Pradze, a niektóre, na wiele lat przed Lucasem, najzwyczajniej w świecie zmakietowano :)


Ale to nic. Dziś, małe mieszkanko na Mariensztacie, mimo, że małe, nadal pozostaje w sferze marzeń wielu osób, zauroczonych tym zakątkiem i nikogo nie zrażają ani cykliczne imprezy, ożywiające rynek, ani masa turystów, wysypujących się na pobliskie parkingi, ani obdrapane, obsypujące się mury.


Niedawno wpisano te osiedle do listy zabytków warszawskich.
Mimo, że jest tworem powojennym, to zachowały się tu pewne ślady przedwojennej świetności
i Mariensztat i okolice są  jednym z tych magicznych miejsc, do których chce się wracać ...


A na koniec jeszcze jeden widok na dekoracje, w Łodzi podobno, postawione: